Podeszła do okna i powoli odpaliła papierosa. Ostatniego... oczywiście ostatniego na dziś. Zaciągała się powoli. Chciała się nim rozkoszować. Kochała a jednocześnie nienawidziła tego nałogu.
Patrzyła na przyrodę otaczającą jej dom.
Wiatr poruszał ciemnozielonymi koronami drzew, wdarł się między zboża. Wiał
coraz silniej. Nagle silniejszy podmuch uderzył w dziewczynę. Wtargnął do jej
pokoju. Wiatr potargał jej włosy, lecz nie przejęła się tym. Po chwili
usłyszała trzask. To tylko drzwi. Nawet nie drgnęła. Dalej stała, patrzyła i
wypalała resztkę papierosa.
Błysk... piorun na chwile przedzielił
niebo na dwie części. Burza. Po chwili ściana deszczu spadła na wyschniętą
ziemię. Dziewczyna nawet nie mrugnęła. Nie bała się. Już jako dziecko podczas
burzy lubiła siedzieć przy oknie i patrzeć co się dzieje z przyrodą. Kochała
ten widok.
Kolejny silny podmuch przedarł się do
jej pokoju. Tym razem był silniejszy niż poprzedni. Chciała właśnie zagasić
peta, gdy wiatr wyrwał go z jej dłoni. Spadł na dywan. Nawet go już nie
podniosła, tylko przydeptała. Koniec papierosa- koniec dnia. Tak... zawsze tak
kończy każdy dzień. To ją rozluźnia. Za 5 minut północ. Burza minęła chwile
temu. Teraz mogła zasnąć spokojnym snem. Nie, jeszcze nie teraz. Poczeka aż
minie północ wtedy zapali pierwszego papierosa na początek kolejnego, nowego
dnia.
14.07.08
Inspirowane opowieścią dawnej znajomej jak jednocześnie można coś kochać, nienawidzić i nie móc bez tego żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz