Nowe a jednak stare.
Zbliża się koniec roku kalendarzowego, więc czas na coroczne podsumowanie minionego roku i uporządkowanie go, aby na Nowy nadchodzący rok mieć czyste konto.
Zmiana nazwy.
"Patykiem pisane" - to nie do końca mi odpowiadało, ale było to pierwsze co mi przyszło na myśl. Podobno pierwsza myśl najlepsza, jak widać nie do końca. Wpisując frazę "patykiem pisane" do wyszukiwarki pierwsze co wyskakuje to strony, na których ukazywany jest trunek bliżej znany pod nazwą "wino marki wino", więc to nie jest najlepsza wizytówka.
"Zaszufladkowane słowa" - po nazwie błędnie można pomyśleć, że chodzi właśnie o zaszufladkowanie czegoś lub kogoś jak to się czyni, np: że rudy do fałszywy, że jak blondynka to jej IQ wynosi tyle co rozmiar jej buta itd., itd.
Zaszufladkowane - tzn, że schowane do szuflady, jak to się mówi, "że pisze do szuflady".
Zmiana adresu.
Zamiast patykiem-po-wodzie, to szufladolandia.blogspot.com
Czas na odkrycie tego co na dnie szuflady pokrył kurz.
Zmiana nicku.
Też już nie "patykiem_pisane", wszystko wokół tego się kręciło. Teraz "little_dot". Tutaj jest ta stara część. Coś co towarzyszy mi od kilku ładnych lat. Kiedyś "biedroneczka" - później przekształcona na "little dot" - czyli "mała kropka".
Po głowie chodzi mi jeszcze założenie jednej lub dwóch zakładek, więc w bliżej nieokreślonym czasie pewnie się pojawią.
A poza tym Szampańskiej zabawy i udanego nadchodzącego Nowego Roku :)
wtorek, 29 grudnia 2015
sobota, 12 grudnia 2015
"Papieros życia"
Podeszła do okna i powoli odpaliła papierosa. Ostatniego... oczywiście ostatniego na dziś. Zaciągała się powoli. Chciała się nim rozkoszować. Kochała a jednocześnie nienawidziła tego nałogu.
Patrzyła na przyrodę otaczającą jej dom.
Wiatr poruszał ciemnozielonymi koronami drzew, wdarł się między zboża. Wiał
coraz silniej. Nagle silniejszy podmuch uderzył w dziewczynę. Wtargnął do jej
pokoju. Wiatr potargał jej włosy, lecz nie przejęła się tym. Po chwili
usłyszała trzask. To tylko drzwi. Nawet nie drgnęła. Dalej stała, patrzyła i
wypalała resztkę papierosa.
Błysk... piorun na chwile przedzielił
niebo na dwie części. Burza. Po chwili ściana deszczu spadła na wyschniętą
ziemię. Dziewczyna nawet nie mrugnęła. Nie bała się. Już jako dziecko podczas
burzy lubiła siedzieć przy oknie i patrzeć co się dzieje z przyrodą. Kochała
ten widok.
Kolejny silny podmuch przedarł się do
jej pokoju. Tym razem był silniejszy niż poprzedni. Chciała właśnie zagasić
peta, gdy wiatr wyrwał go z jej dłoni. Spadł na dywan. Nawet go już nie
podniosła, tylko przydeptała. Koniec papierosa- koniec dnia. Tak... zawsze tak
kończy każdy dzień. To ją rozluźnia. Za 5 minut północ. Burza minęła chwile
temu. Teraz mogła zasnąć spokojnym snem. Nie, jeszcze nie teraz. Poczeka aż
minie północ wtedy zapali pierwszego papierosa na początek kolejnego, nowego
dnia.
14.07.08
Inspirowane opowieścią dawnej znajomej jak jednocześnie można coś kochać, nienawidzić i nie móc bez tego żyć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)