Znalazłam ciało, pod moimi drzwiami.
Znalazłam ciało, było pokryte ranami.
Znalazłam ciało… Nie, jeszcze oddychał.
Znalazłam żywego, choć powoli zanikał.
Zrozumiałam, że czas śmierci ciągle trwa.
Wiatr poruszył połamanymi skrzydłami.
Właśnie teraz żegnał się ze swoimi marzeniami.
Którą musiała zniszczyć silna burza.
Chciał być tylko wyjątkowym.
Został nikim, został potępionym.
Zrzucili go na ziemie, z nieba wysokiego.
Nie dla niego była brama raju niebieskiego.
Ręce, nogi i skrzydła miał powiązane.
Jego życie zostało na dnie przygotowane.
Po chwili je schował za swymi powiekami.
Chwyciłam jego dłoń, lecz nie miał już sił.
Serce powoli przestawało bić.
Tego tu anioła, nie opuszczałam.
Przyszła śmierć po niego i ciało zabrała.
Duszy nie wzięła, bo przy mnie pozostała.
29.05.2010